Rozdział 1


Michelle

Gdy się obudziłam od razu wiedziałam, że mam wielkiego kaca. Zresztą, po Claudii także było to widać. Głowa mi napierdalała jak nigdy w życiu. Spojrzałam na zegarek. Była 8, a o 9:30 zaczynało się rozpoczęcie roku szkolnego.
-Claudia, zbieramy dupy z mojego wyra. No dalej!
-Ja pieprzę, nie drzyj się tak! Głowa mi pęknie. – odpowiedziała mi jeszcze zaspana, obracając się na drugi bok.
Wypchnęłam ją nogami z łóżka, po czym ona spadła na podłogę powodując u mnie jak i u siebie wielki ból głowy. Dziewczyna wróciła do swojego domu by się ogarnąć i stwierdziłyśmy, że spotkamy się już w szkole. Wstałam, wzięłam szybki prysznic. Rozczesałam moje brązowe włosy, które uwielbiałam. Zrobiłam makijaż, ubrałam czarne rurki i do tego białą cienką koszulę z poluzowanym krawatem. Wszystko to robiłam w rytm piosenki, którą zawsze rano puszczałam. The Beatles – Twist and Shout. Ubrałam moje ulubione, również czarne trampki i wyszłam na powitanie kolejnego etapu mojego życia.  Przy okazji zapaliłam papierosa nucąc poranny utwór.

Dochodząc do liceum zauważyłam Claudię. Od razu do niej podbiegłam.
-Błagam, dziewczyno, tylko nie krzycz! Łeb mi pęka. – powiedziała to czując moja rękę na jej ramieniu.
Byłyśmy równego wzrostu. Obie miałyśmy 168 cm.
-Hahaha, dobrze, dobrze. U mnie też nie najlepiej.
Zaczął się apel na boisku. Dyrektor jak zawsze mówił bzdury, a nam o mało nie eksplodowały głowy od jego darcia się na starszych uczniów. Zauważyłam, że jacyś dwaj chłopcy się z nas śmieją. Jeden miał rude, dłuższe włosy i był dość niski jak na chłopaka, natomiast drugi miał czarne włosy i był zdecydowanie wyższy niż jego kolega.  Nastał moment w którym wszystkie klasy rozchodziły się do sal.

-Ładnie to tak przychodzić w pierwszy dzień szkoły na kacu do budy? Dzieci nie powinny pić. - powiedział to jakiś głos za mną i moją przyjaciółką. Odwróciłyśmy się jak poparzone. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rude włosy chłopaka, który śmiał się z nas na boisku. Później jego zielone oczy, a na samym końcu jego łobuzerski uśmieszek.
-Kochanie, w tych czasach dzieci mogą Cię dużo nauczyć.- odpyskowała mu Claudia.
-Oh, doprawdy? Nie byłbym tego taki pewien, dzieciaki raczej nie mają żadnego doświadczenia natomiast dorośli - tak. - odpowiedział jej chłopak, lecz bez uśmiechu na twarzy.
-A ile ma Pan Dorosły lat, skoro udaje dupka który pozjadał wszystkie rozumy?
-Dla twojej wiadomości dziecinko, mam 18 lat.
Wolałam się nie wtrącać w tą dyskusje. Byłam pewna, że Claudia sobie świetnie z nią poradzi. Spojrzałam na jego kolegę. On także nic się nie odzywał, natomiast uśmiechnął się do mnie gdy nasze oczy się spotkały. Wydawał się bardzo cichy, lecz miły. No ale cóż, jak to mówią: nie należy sądzić książki po okładce. W końcu skończyli swoją kłótnie i porozchodziliśmy się do sal.

Uznałyśmy z Claudią, że po obiedzie spotkamy się przed moim domem i pójdziemy oblać rozpoczęcie roku szkolnego. No, może bardziej to, że byłyśmy w tej samej klasie. Wchodząc do środka już czułam piękny zapach pieczonego kurczaka domowej roboty mojego taty. Weszłam do kuchni i już widziałam siedzącego szkraba śliniącego się na widok jedzenia. Moja młodsza siostra Kate. Miała 12 lat, choć nie wyglądała na tyle.
-Witaj córeczko.- powitał mnie jak zawsze mój ojciec całusem w czoło.
-Siema, jak tam mała? Jak rozpoczęcie roku?- zapytałam się siostry puszczając jej oczko.
-Dobrze, poznałam nowych kolegów.
-Właśnie Michelle, jak było?- zapytał się mój wiecznie spóźniony ojciec.
-Dobrze, wylądowałyśmy w tych samych klasach z Claudią. Jesteśmy z tego bardzo szczęśliwe. Rozumiesz to, praktycznie cały czas jesteśmy razem.
-Bardzo się z tego cieszę, że będziesz kogoś tam znała.
Mój tata lubił Claudię. Uważał, że dobra z niej dziewczyna lecz żal mu było tego, że ma taką matkę, która nie zwraca na nią uwagi i wciąż jest zajęta pracą.

Po obiedzie pobiegłam do góry się przebrać, no bo w końcu nie pójdę na galowo na piwo. Ubrałam rozciągniętą bluzkę Led Zeppelin, czarne rajstopy, na to jeansowe krótkie spodenki. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż i założyłam naszyjnik od mojej mamy z literką M. Szybko ubrałam moje nowiutkie glany, w końcu mam okazję by je rozchodzić. Zauważyłam, że przyjaciółka właśnie szła w stronę moich drzwi. Wyskoczyłam z nich powodując u niej przestraszenie a zarazem śmiech.
-Ja pierdole, dziewczyno! Czy tobie odwaliło do końca?- powiedziała do mnie dysząc.
-No jasne. Nie wiedziałaś, że masz chorą na umyśle żonę?- odpowiedziałam jej słodziutkim głosikiem.

Później zaczęła się jak zawsze normalna rozmowa. Jakie to koncerty są w najbliższych terminach lub o tym jakiej piosenki słuchałyśmy niedawno. W końcu doszłyśmy do sklepu i poszłyśmy kupić jakieś tanie wina i dla mnie paczkę fajek. Super bogate to my nie byłyśmy. Na kasie stała nasza znajoma, Lisa, która zawsze nam sprzedawała alkohol, chociaż było to nielegalne. Później udałyśmy się do parku by wypić i zapalić. Chociaż zapalić to raczej tylko ja, bo Claudia nie paliła. Gdy opróżniłyśmy dwie butelki i nie byłyśmy jeszcze pijane, moja kochana żona odprowadziła mnie do domu, po czym udała się do swojego. Pożegnałam się z nią buziakiem i weszłam do środka. Pierwsze co to udałam się do łazienki by się wykąpać. Higiena to podstawa, nie? Po kąpieli ubrałam się w moją podstawową piżamę. Czarna długa męska koszulka i majtki. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam przy Led Zeppelin – Babe I’m Gonna Leave You.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz