Michelle
-Ej, mała! Wstawaj, pierwszy dzień w szkole.
-Tatooo, wiem o tym. Nie przypominaj mi. Nie chce mi się iść.
-Oj weź przestań. Pomyśl, że spotkasz się z Claudią i poznasz nowych ludzi.
Na ostatnią rzecz aż zachciało mi się zaśmiać, jednak wolałam tego nie robić, nie chciałam usłyszeć kolejnych pytań od ojca.
Wstałam z łóżka i powolnym krokiem udałam się do toalety żeby załatwić poranne sprawy. Zrobiłam od razu makijaż i upięłam jakoś włosy w koka. Ubrałam moje ulubione podarte jeansy oraz koszulkę z Aerosmith. Miejmy nadzieję, że przyniesie mi dziś szczęście. Spakowałam w torbę książki i zeszłam na dół by zjeść śniadanie. Tym razem mój tata usmażył naleśniki. Nie chciałam marnować czasu, więc darowałam sobie poranny posiłek. Pożegnałam się, zasznurowałam glany i wybiegłam z domu. Do szkoły miałam 15 min więc zapaliłam jeszcze fajkę. Szłam spokojnie rozmyślając jaką będę miała klasę. Cóż... na rozpoczęciu nie zrobili na mnie wielkiego wrażenia. Oprócz rudej wiewiórki oraz cichego gościa.
Widziałam że przed wejściem do szkoły Claudia czekała na mnie, rozglądając się wszędzie.
-Czekasz na mnie żonko?- odezwałam się do niej podbiegając.
-Tak, kochanie. Mam Ci do przekazania pewne wiadomości. - powiedziała lekko podekscytowanym głosem i z szerokim uśmiechem na twarzy. Haha, to był bardzo rzadki widok.
-No to mów jakie to są te wiadomości.
-Pamiętasz tych kolesi z wczoraj?
-Tego rudego i czarnego?
-Tak, dokładnie ich. Wczoraj jak cię odprowadziłam poszłam jeszcze na forty. I spotkałam tam Jeffreya, znaczy tego w czarnych włosach. Dowiedziałam się, że rudy zwie się Axl, ale na serio ma na imię William. Zresztą Jeffrey też sobie wymyślił nowe imię, Izzy. Cóż, wolę jego normalne, ale co ja mam do gadania. Mam wrażenie, że Jeff może okazać się naprawdę w porządku.
-Aaa, i to były te wiadomości, tak? Nie no, nie spodziewałabym się, że mają tak na imię. - odparłam z nutą sarkazmu.
-Tak w ogóle to masz pozdrowienia od tego Jeffa. Trochę… ciężko się z nim gada mimo wszystko. Jest małomówny i ogólnie jakiś cichy. Też przychodzą na forty.
-Myślałam, że tylko my tam przychodzimy.- odpowiedziałam zdziwionym głosem. Prawda była taka, że nigdy tam nikogo nie spotkałyśmy. Nikogo normalnego. Jedyne spotkane tam osoby to ćpuny, dziwki i pedofile.
Nagle usłyszałyśmy dzwonek i weszłyśmy do szkoły by poszukać sali. Jak to na nas przystało, spóźniłyśmy się dwie minuty na pierwszą lekcję. Godzinę wychowawczą. Bosko. Ja usiadłam w ostatniej ławce przy oknie, a Claudia przede mną. Mijały lekcje, aż nastała duża przerwa. Obie wyszłyśmy na boisko jako pierwsze. Znalazłyśmy jakieś miejsce gdzie nauczyciele by nie widzieli, że palę. Odpaliłam papierosa, gdy nagle usłyszałyśmy że ktoś idzie. Odwróciłyśmy się, a ja schowałam papierosa za sobą.
-Siema. Macie może fajkę?- powiedział tak zwany Axl, czyli ruda wiewiórka jak to dzisiaj rano stwierdziłam. Zauważyłam że powolnym krokiem dochodził do nas Izzy.
-Dzieci nie powinny palić więc nie mamy.-odpowiedziała mu moja przyjaciółka z lekkim grymasem na twarzy.
-Ja mam, ale mogę ci dać tylko jedną.-wyjęłam paczkę czerwonych Marlboro i poczęstowałam Axla.
-Dzięki młoda! Ja pierdole, ale chce mi się jarać. Mam dość tej pieprzonej budy, a to dopiero pierwszy dzień.- powiedział to z uśmiechem na twarzy. Miał naprawdę ładny uśmiech.
-Cześć. – przywitał się z nami Izzy.
-Hej.- odpowiedziałyśmy równo z Claudią.
-Tak w ogóle to jak wy macie kurwa na imię?- zapytał nam się odpalający fajkę rudzielec.
-Ja jestem Claudia, a moja przyjaciółka to Michelle.
-Michelle.. ładne imię.- puścił do mnie oczko, za to Izzy się uśmiechnął.
-Emm... dzięki. - wypuściłam dym z ust i zgasiłam papierosa.
-My się poznaliśmy wczoraj, prawda?- nagle odezwał się jego kolega. Claudia miała rację, na serio mało mówił.
-Tak, ty jesteś Jeff... Izzy, za to twój hmm.. uprzejmy kolega to Axl- aż się zaśmiałam pod nosem z tonu Claudii gdy wymawiała „uprzejmy”. Coś mi się wydaje, że nie przypadł jej do gustu.
-Jestem cholernie uprzejmy...-odpowiedział już lekko zdenerwowanym głosem. Brunet poklepał go po plecach i powiedział, że ma się uspokoić.
Ja pogadałam trochę z Axlem, który przez prawie cały czas dziękował mi za jedną fajkę, natomiast Claudia próbowała nawiązać kontakt z Izzym jednak.. nie było to takie łatwe. Przynajmniej się nie poddawała.
Lekcje skończyły nam się o 14:15, na szczęście pierwsze lekcje były organizacyjne dlatego nie miałyśmy nic zadane do domu. Tym razem Claudia przyszła do mnie na obiad. Pewnie jej zapracowanej matki znowu nie byłoby w domu. Nie lubiłam gdy była sama, dlatego często u mnie nocowała i jadła obiady. Potem poszłyśmy do mojego pokoju posłuchać piosenek i pogadać. Gdy tylko włączyłyśmy The Ramones- Baby I Love You, zaczęłyśmy śpiewać tekst i tańczyć.
-Zauważyłaś jakie ona ma wielkie cycki?! Jestem pewna, że są sztuczne!- mówiła Claudia śmiejąc się na cały pokój.
-Masz rację, no kurcze można mieć duże cycki, no ale nie takie!
-Dokładnie. Znowu jesteśmy wyrzutkami w klasie. Po raz kolejny trafiłyśmy do klasy pełnej lamusów.
-Fakt, ale co nas to obchodzi mamy siebie!
-Masz zupełną rację. Pierdolić resztę!- odpowiedziała mocno mnie przytulając.
Skończyło się na tym, że Claudia została u mnie na noc. Nie spałyśmy chyba do 2 w nocy, cały czas słuchałyśmy i śpiewałyśmy piosenki. A także próbowałam coś zagrać dla niej na gitarze, za to ona śpiewała. Nie byłam jakąś mistrzynią grania na tym instrumencie, ale nie byłam też znowu taka zła. Powiedziałabym, że całkiem niezła. Claudia też miała bardzo ładny głos, więc moja gra i jej śpiew wręcz idealnie się komponowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz