Rozdział 19


Michelle

Po dość długiej rozmowie na zewnątrz,  Claudia przedstawiła mnie Duffowi. Na całe szczęście pogodzili się i było w miarę normalnie, chociaż i tak można było zauważyć dystans między nimi. Razem z chłopakami obstawialiśmy jak to wszystko się skończy. Wygrałam wraz ze Slashem, niestety biedny Adler musiał nam zapłacić po 50 dolców. Więc to był ten chłopak co rozpuścił zimne serce mojej przyjaciółki... Na pierwszy rzut oka wydawał się całkiem w porządku. Brawa dla niego, wielu próbowało lecz poległo. Trochę z nim pogadałam, a później chłopcy zwinęli się na próbę, za to my poszłyśmy poszukać pracy. Niestety, nie było to takie łatwe jakby się wydawało, lecz moja wspaniałomyślna żoneczka znalazła ogłoszenie w gazecie, że potrzebna jest opiekunka do dziecka. Akurat z maluchami zawsze miałam dobry kontakt, więc praca była wprost dla mnie.
Gdy wróciłyśmy doznałam szoku. Rano poświęciłam prawie dwie i pół godziny na ogarnięcie tego syfu, a tu nagle było gorzej niż przedtem. Nakrzyczałam na chłopaków, co spowodowało że przez kilka dni nie pokazywali się u nas. Na dodatek w ciągu tych dni Claudia straciła pracę. Nie martwiłam się zbytnio o kasę bo przecież ja zarabiałam i jeszcze tata przesyłał pieniądze, lecz o to jak dziewczyna wytrzyma w domu. Nie potrafiła siedzieć w miejscu i nic nie robić, zupełnie jak ja.
Co do mojej roboty to była całkiem porządku. Dziecko mnie polubiło, rodzice dobrze płacili. Czego chcieć więcej? Kiedy rano się obudziłam i poszłam zrobić sobie kawę (dzisiaj miałam wolne od pracy, suuuper!), w kuchni już siedziała Claudia.
-Siema. Co jest że masz takie wory?- zapytałam. Wygląda jakby przez trzy dni nie spała.
-Musiałam odbierać z policji tego idiotę, Duffa, bo debil wdał się w jakąś bójkę. A z tego co się dowiedziałam, to nie miał raczej nikogo innego do kogo mógłby się o to zwrócić.
-Ouu, no to niezbyt fajnie. Ale zobacz, jakież to romantyczne. – powiedziałam słodkim głosikiem.
-Zamknij się, błagam. Nigdy w życiu bym nie przypuszczała, że go tu spotkam. Ba! Że go kiedykolwiek jeszcze spotkam. -powiedziała cicho.
-Różne są przypadki w życiu. Ja bym nie chciała GO spotkać. Pierdolę, nie wiem co bym wtedy zrobiła.- zaśmiałam się pod nosem i usiadłam naprzeciwko dziewczyny.
- Na Twoim miejscu chyba bym zabiła. Zresztą, jak go kiedykolwiek spotkam ma w ryj za to co ci zrobił. Głupi Isbell także.- poklepała mnie po ręce.
-Trzymam cię za słowo.-uśmiechnęłam się do niej porozumiewawczo.
-Możesz trzymać za co tylko chcesz.- po tych słowach wybuchłyśmy śmiechem.

Po południu Saul i Steven złożyli nam wizytę, razem z Duffem. Usiedliśmy na kanapie i zauważyłam, że przez cały czas patrzył się w stronę mojej żonki. Ona też to wyczuła, bo zaczęła przez pewien czas poprawiać włosy. Tylko ja o tym wiedziałam. Jej, to było bardzo zabawne widzieć ją w takiej sytuacji. Muszę przyznać, że miała rację co do wzrostu tego osobnika. On był ogromny! Czułam się przy nim jak jakiś skrzat. Szybko wzięłam dziewczynę do kuchni bo widziałam, że nie może już wytrzymać. Uparcie się w nią wgapiłam gdy wyciągała mąkę z szafki.

-Nie gap się tak. A po za tym to dzięki...- powiedziała lekko wnerwiona.
-Wpadłaś złotko, i to cholernie. Po za tym nie masz za co dziękować,  jeszcze kilka minut i byś wybuchła na tej kanapie.- odpowiedziałam z rozbawionym głosem.
-Oh, już koniec! Pomóż mi przy tym cieście na naleśniki. Dobrze wiesz, że z moim gotowaniem to jak z chodzeniem po polu minowym.- sypnęła mi mąką w twarz. Przez kilka sekund stałam oszołomiona. Wzięłam dużą garść białego proszku i rzuciłam nim w Claudię.  Dziewczyna nagle chwyciła do ręki jajko.
-No chyba nie! Nie rób tego!- wykrzyczałam, akurat wtedy gdy tuż koło mojej ręki to przeleciało. Ja także nie byłam dłużna. Teraz była to bitwa na jajka i mąkę. Jak dzieci.
Gdy już w końcu wyszłyśmy z kuchni całe w jajkach oraz  białym proszku, oznajmiłyśmy Stevenowi że ma za nas zrobić obiad, bo... nam jakoś to nie wychodzi. Chłopaki wybuchnęli natychmiastowym śmiechem jak tylko nas zobaczyli. Spojrzałyśmy na siebie i dostałyśmy takiej samej reakcji.
-Wyglądasz paskudnie.- objęłam przyjaciółkę w pasie i położyłam jej głowę na ramieniu.
-Haha, ale nie tak jak ty. - po chwili dodała - Blee.. całe się kleimy.
-Ja zajmuję pierwsza łazienkę!- szybko pobiegłam w jej kierunku i zamknęłam się na klucz.
-Pff! Dobra! Ja nadal będę udawać ducha. - odburknęła.

Podczas kąpieli myślałam o przyszłości. Ale nie mojej. Tylko Claudii. Zastanawiałam się jak to wszystko potoczy się z Duffem. Czy zdobędzie odwagę by się w końcu zaangażować? Mimo, że od ich ostatniego spotkania minęły ponad dwa lata to myślę, że z tamtą chwilą gdy otworzyła drzwi wszystko do niej wróciło. Jeśli ona sama się za to nie zabierze, to ja jej pomogę.

Gdy zmieniłyśmy ubrania, byłyśmy w zupełności ogarnięte i jakoś tam wyglądałyśmy. Usiedliśmy do stołu i wszyscy wręcz rzucili się na naleśniki przygotowane przez Popcorna. Chłopak naprawdę nieźle gotował. Jednak nie tak dobrze jak mój tata. No, ale co tam, ważne że coś tam umiał. Przyznajmy szczerze, niektórzy faceci nawet herbaty nie potrafią zrobić.

W wieczornych godzinach zadzwoniłam do ojca i powiadomiłam go, że mieszkam z Claudią oraz że wszystko jest ok więc nie ma się przejmować. Rozmawialiśmy chyba z pół godziny. Opowiadał mi jak Kate mu się teraz buntuje tak jak ja kiedyś. Sama powiedziała, że chce być w przyszłości jak jej starsza siostra. Zaśmiałam się na to, gdyż raczej nie byłam dobrym przykładem i nie świeciłam świętością ani wspaniałym zachowaniem. Wręcz przeciwnie, w końcu w jej w jej wieku już uciekało się z domu, czy piło się pierwsze wina. Trzeba się uczyć od najmłodszych lat, no nie? Miałam tylko nadzieję, że będzie mieć większe szczęście niż ja w miłości. Resztę wieczoru spędziłam z przyjaciółmi oglądając telewizję. Do tego wpadły jeszcze dziewczyny z naprzeciwka. Nasz salon nie był zajebiście duży, więc totalnie nie wiem jak się tam mieściliśmy w siódemkę. Może dlatego, że ja siedziałam na kolanach Claudii, a Monica na Very. Blondynka wymyśliła żebyśmy obejrzeli jakiś horror. Super, już czułam ciarki na skórze. Może nie bałam się wszystkiego, jednak ten gatunek filmowy to moja cholerna słabość... Zawsze darłam się jak opętana albo chowałam głowę pod kołdrę gdy oglądałyśmy takie filmy z przyjaciółką u mnie lub u niej na nocce. Monica szybko pobiegła do swojego mieszkania i przyniosła jakąś kasetę. Saul przygotował popcorn i pociągnął mnie do siebie na kolana, na co lekko się zdziwiłam.
-Już nawet teraz widać że się boisz. -powiedział chyba usatysfakcjonowany moim zachowaniem.
-Kurwa... No bo nigdy nie wiesz co się wydarzy za chwilę. - odparłam.
-Haha, jakby co to możesz mnie ściskać, bić, chować się za mną, a nawet płakać ze strachu.- poklepał mnie pocieszająco po plecach.
-Wybacz, ale chyba jeszcze nie jest ze mną tak źle żebym miała płakać.- uśmiechnęłam się lekko. Chłopak był naprawdę sympatyczny i to miło z jego strony, że wziął mnie pod swoje „skrzydła”. Seans się zaczął.  Zaledwie po kilku minutach byłam już przytulona do mulata i ściskałam mocno jego koszulkę. Zakrył mi uszy gdy główna bohaterka została opętana i zaczęła się drzeć na cały dom, nienaturalnie wić się po podłodze i inne takie. Spojrzałam na Claudię, nawet ona ściskała rękę Monici która głaskała po głowie Veronice gdy ta zakrywała rękoma oczy. Była to chyba jedyna dziewczyna która nie reagowała tak jak reszta. Gdy tylko film się skończył, zapanowała cisza.
-Buu!- wydarł się Popcorn wyskakujący za fotela. Skąd on się tam wziął?
-Popierdoliło cię?! Kurwa, zaraz umrę ze strachu!- mówiła przerażona Vera, która trzymała się za serce.
-Chyba zemdleję zaraz.-wymruczała Claudia, widocznie zażenowana swoim zachowaniem. W końcu zawsze miała być tą twardą, prawda?
-Ej, ej. Nie panikuj mała.- próbował ją jakoś uspokoić wysoki blondyn. O mało się nie roześmiałam kiedy zobaczyłam jak bardzo zakłopotana jest moja przyjaciółka.

Gdy tylko Veronica poczuła się lepiej, wraz z szatynką udała się do mieszkania naprzeciwko. Duff wrócił do siebie, a my rozeszliśmy się do swoich pokoi.
Slash z Adlerem kolejną noc przespali u nas. Jednak tym razem mogli iść do domu, ponieważ nie wiedzieć czemu krzyczałam przez sen. Ciężko oddychałam i czułam jak krople potu spływają po moim czole.
-Mała obudź się. To tylko sen.- mówił po cichu mulat, którego zauważyłam dopiero po kilku minutach.
-Saul...- przytuliłam się do chłopaka i wybuchłam płaczem.
-Ej, czemu płaczesz? Co takiego ci się śniło? To przez ten horror tak? Michelle to tylko film, takie rzeczy nie dzieją się naprawdę.- głaskał mnie po włosach, co mnie uspokajało.
-Ale to nie przez pieprzony film. Znowu mi się to śniło, znowu śnił mi się on. Pomimo tego minionego czasu on znowu zaczął mi się śnić.- wyszlochałam.
-Kto taki?- zapytał. W tym momencie poczułam potrzebę wygadania się komuś. Dlatego też opowiedziałam mu całą historię która mi się przytrafiła.
-Co za sukinsyn. Jak można tak z dnia na dzień wyjechać. Frajer...- odpowiedział po czasie. Mimo, że znałam go dopiero kilka dni czułam jakbyśmy się znali odkąd byliśmy dziećmi.
-Slash... zostaniesz ze mną aż nie zasnę?- zapytałam niepewnie.
-Jasne malutka, nie ma sprawy.-odgarnął swoje bujne loki i położył się koło mnie gładząc mnie przez cały czas po włosach bym do końca się uspokoiła. Przytuliłam się do niego mocno i wystarczyło dosłownie kilka minut bym znowu pogrążyła się w krainie marzeń... lub koszmarów.

Obudziły mnie promyki słońca które padały mi na twarz. Cholera, która to mogła być już godzina? Obok mnie leżał śpiący Slash. Wyglądał na zmęczonego, pewnie zasnął później niż ja.
-Dziękuje.- szepnęłam cicho i wygramoliłam się z łóżka tak by go nie obudzić. Chwilę później zorientowałam się, że przecież jestem w piżamie. Kurde. Mam nadzieję, że nie przez to chłopak zasnął tak późno. Była godzina 10, wszyscy w domu jeszcze spali. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę łazienki. O mało co nie nadepnęłam Stevena, który spał za tapczanem. Brawo idioto, zamiast spać na nim, leżysz na podłodze. Tylko ty tak umiesz, prawda? Popcorn był świetnym kumplem, uśmiech praktycznie nigdy nie znikał z jego twarzy co sprawiało, że sam zaczynałeś się tak czuć. Uwielbiał płatać figle. Niektóre doprowadzały mnie do białej gorączki, jednak inne były dosyć śmieszne. Wykorzystałam okazję i dopóki wszyscy byli pogrążeni w głębokim śnie wzięłam ciepły, długi prysznic. Claudia mnie chyba zabije jak przyjdzie rachunek za wodę. Zresztą, co mi szkodzi? Od czasu do czasu chyba mi wolno wziąć dłuższą kąpiel. Ona brała taką prawie co dwa dni. Boże... czym ja się kurwa przejmuje?  Powinnam się cieszyć chwilą i żyć bez zmartwień, a ja wynajduję problemy z dupy. Co jest ze mną nie tak? Nagle usłyszałam jak moja przyjaciółka wrzeszczy. Szybko owinęłam się ręcznikiem i wbiegłam do jej pokoju. O mało co się nie poślizgnęłam przy tym.
-Co się dzieje?!- zapytałam krzycząc.
-Czy ty widzisz która jest godzina?! Mam tylko 25 minuty by zdążyć na umówione spotkanie w sprawie pracy! Zajebię się jak się spóźnię! - wybiegła z łóżka, wręcz rzuciła się w stronę szafy i wyjęła jakieś ciuchy. Pięć minut i już jej nie było w domu. Natomiast ja klęczałam cała mokra na podłodze i śmiałam się głupia. Ja tu myślę że się pali albo coś, a ta drze się bo zaspała. Matko najświętsza, z kim ja mieszkam? Wróciłam do pokoju by się ubrać, mimo wrzasków chłopcy nadal spali. Z szafy wyjęłam krótkie spodenki (dzisiaj naprawdę było gorąco) oraz jakąś bluzkę na ramiączkach. Włosy spięłam w wysokiego kucyka, zostawiłam tylko grzywkę. Zrobiłam jeszcze codzienny makijaż i zabrałam się do robienia śniadania. Tym razem będą tosty. Łatwo i szybko, powinno się sobie życie ułatwiać a nie komplikować.  W połowie pracy nad kanapkami do kuchni wszedł Saul. Usiadł na blacie i wlepił we mnie wzrok.
-Co?- zapytałam niepewnie.
-Nic, wyglądasz o wiele lepiej niż w nocy.-uśmiechnął się i zapalił fajkę.
-To chyba dobrze?
-Tak. Muszę przyznać, że nieźle mnie wtedy przeraziłaś. Byłaś cała spocona, zapłakana i dodatkowo roztrzęsiona.
-No widzisz... Dużo rzeczy o mnie nie wiesz, a teraz czas na śniadanie.-powiedziałam stawiając talerz z tostami.
-Chętnie się dowiem.-odpowiedział mój towarzysz gdy usiedliśmy.
-Wszystko w swoim czasie.

Po umyciu naczyń i wypiciu ciepłej herbaty, powiadomiłam Slasha, że wychodzę. Jeszcze tylko na chwile wpadłam do mojego pokoju by się przebrać w odpowiedniejsze ciuchy i wyszłam.
Udałam się na zakupy. Może trafię na jakąś fajną okazję i kupię sobie nowe ubrania. Była taka ładna pogoda, nie chciałam  znowu spędzić całego dnia na oglądaniu telewizji. W sklepie kupiłam sobie jakieś szorty oraz obcisłe jeansy z dziurami. Stwierdziłam, że nie chcę wracać jeszcze do domu. Skręciłam w stronę parku gdzie znajdowała się wielka fontanna. Zawsze przy sobie nosiłam mały szkicownik i ołówek. No co? Nigdy nie wiadomo kiedy będziesz miał przypływ... inspiracji. Zresztą, Claudia miała tak samo, obie byłyśmy uzdolnione plastycznie. Oraz ona muzycznie, ja tylko gram na gitarze prawie tak dobrze jak mój były przyjaciel. Szczerze mówiąc, cieszyłam się z tego, bo chyba tylko to mi po nim zostało. Gdy tak szłam do tego parku, paląc papierosa i nucąc piosenkę z licealnych lat, to znaczy The Beatles – Twist and Shout, kątem oka zauważyłam kogoś kto przechodził koło mnie i miał długie, rude włosy. Stanęłam na chwile i odwróciłam się do tyłu. Moje serce biło jak szalone, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. Brawo Michelle, mylisz już kobietę z facetem! Naprawdę jest z tobą źle.  Szybkim krokiem doszłam do ławki pomiędzy dwoma drzewami tak, żebym miała doskonały widok na fontannę. Zapaliłam kolejnego papierosa i zaczęłam rysować. Lubiłam to robić, odprężało mnie to na swój sposób. Mogłam wtedy o niczym nie myśleć, tylko szkicować, zagłębiać się w moją fantazję lub precyzyjnie odzwierciedlać cel który sobie obrałam. W ciągu pierwszej godziny narysowałam idealną fontannę, tryskającą wodą a wokół niej bawiące się dzieci. Ten obrazek zachowałam. Zabrałam się za następny, tym razem portret. Nie mogłam się powstrzymać... Musiałam jakoś wyładować te uczucia. Zajęło mi to kolejne dwie godziny. Był idealny, taki jak go pamiętałam, z tym zadziornym uśmiechem na twarzy. Te kości policzkowe, oczy oraz włosy. No i usta, które niegdyś tak uwielbiałam, a teraz nienawidziłam. Nie radzę sobie, wiem o tym doskonale. Jednak wiem, że muszę sobie z tym poradzić sama, a na to potrzebuje czasu, chociaż.. i tak miałam go już dużo. Wiem, wiem, muszę się ogarnąć. Tylko uwierzcie, to nie jest wcale takie proste. Nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała o tym wszystkim zapomnieć, byłoby mi o wiele łatwiej. Nie zabrałam ze sobą tego portretu, zostawiłam go na ławce. On był tylko po to by mi ulżyć. Nie musiałam na niego patrzeć. W końcu i tak w moim pokoju na sznurku nadal wisi zdjęcie.

Powolnym krokiem szłam do domu. Po drodze wstąpiłam do sklepu by kupić coś do jedzenia oraz do picia. Przecież Claudia ma wolne jutro, a chłopcy dzisiaj u nas nie śpią. Warto zrobić taką nockę jak kiedyś. Gdy weszłam do domu zastałam w salonie Slasha, Popcorna, Duffa oraz Veronicę. Claudia siedziała u siebie w pokoju.
-Gdzie Monica?- zapytałam z ciekawością. Przeważnie moja kumpela przychodziła do nas właśnie z nią.
-Poszła do Roxy. Pewnie znowu nie ma kasy na działkę i ma nadzieję, że ktoś jej odpali jedną lub dwie. –wzruszyła ramionami.
Zapukałam do drzwi przyjaciółki.
-Michelle?
-Nie, króliczek wielkanocny.
-Właź i nie pierdol.- odpowiedziała chichocząc.
-Co ty na to, żebyśmy zrobiły dzisiaj sobie taką nockę jak za dawnym lat?- zapytałam z promiennym uśmiechem na twarzy. U niej także taki zagościł.
-Mówiłam ci, jak bardzo cię kocham?
-Tylko z tysiąc razy, ale możesz jeszcze raz.-usiadłam na łóżku i wyjęłam procenty oraz przekąski.
-Kocham cię najmocniej na świecie moja żoneczko.-dziewczyna usiadła koło mnie i otworzyła paczkę Haribo. Nagle to pokoju wpadła Vera. Świetnie.
-Dziewczyny, mam zajebisty pomysł! Chłopcy się już zgodzili, teraz tylko wy jeszcze musicie.
-No ale jaki to jest ten pomysł?- zapytała Claudia, szukając w paczce miśków o smaku pomarańczowym.
-Pojedziemy wszyscy na plażę! Teraz.-odpowiedziała z widocznym entuzjazmem. Popatrzyłyśmy na siebie z Claudią, ona tylko wzruszyła ramionami na znak, że jej wszystko jedno.
-Czemu nie. Jeszcze nie byłam na plaży tutaj, może być ciekawie. A tym bardziej że robi się ciemno. Claudia, wyobraź sobie kąpiel o północy... Ależ to kurwa romantyczne! Mogłam kupić truskawki w czekoladzie i szampana zamiast taniego wina i żelek.- szturchnęłam przyjaciółkę która spojrzała się na mnie jakbym urwała się z innej planety, po czym wybuchła głośnym śmiechem. Zostawiłyśmy wszystko na łóżku i poszłyśmy ubrać stroje kąpielowe.  Z tego co mi wiadomo od naszego domu do plaży czekała nas co najmniej godzina drogi. Szalony pomysł, ale żyje się raz. Gdy wszyscy byli już przygotowani, zabrałam szybko moją gitarę i wpakowaliśmy się w dwa samochody. Jednym jechała Veronika z Steven i Duffem, a drugim ja z Claudią oraz ze Slashem.
-Mała, po co ci ta gitara?- zapytał, uderzając lekko o instrument.
-Jak to po co? Na tym się gra, więc ja zamierzam to robić na plaży, a Claudia będzie śpiewać.
-Co?- odpowiedziała zdziwiona.
-Ty umiesz grać? Bomba, ja kocham to robić.
-Pamiętasz? Jak za dawnych czasów.-uśmiechnęłam się do dziewczyny.- A no widzisz, umiem. Przyjaciel mnie uczył jeszcze w liceum. I skoro Ty też grasz to chętnie sobie posłucham.
-Nie ma sprawy, będziesz zaczarowana. To ci mogę gwarantować.-uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oko.
-Zobaczymy.- odpowiedziałam tym samym.
-Michelle, ale co ty będziesz grała? Przecież wiesz, że nie wszystko znam na pamięć.- zapytała niepewnie dziewczyna.
-Oh, nie narzekaj, dasz radę. Mam nadzieję, że ćwiczyłaś i nie będziesz skrzeczeć tak jak na fortach.
-Weź przestań, to było dla żartów. Dobrze o tym wiesz.-zrobiła tą swoja wyćwiczoną minę obrażonego dziecka. Zawsze powodowało to u mnie napad śmiechu.

Dojechaliśmy po 90 minutach. Bylibyśmy szybciej gdyby Veronika nie pomyliła drogi. Zanim weszliśmy na plażę wszyscy zdjęliśmy buty, chwilę potem znajdowaliśmy się tuż przy wodzie. Chłodnawa bryza wiała mi w twarz, jednak nie było zimno. Noce tutaj były ciepłe, tak samo woda. Blondynka szybko zdjęła swoje ciuchy i poszła popływać. Popcorn do niej dołączył, a Slash dryfował na wodzie jak kłoda. Ja z Claudią poszłyśmy usiąść na koc żeby nastroić gitarę, natomiast  Duff usiadł na piasku, zapalił papierosa i przypatrywał się chłopcom.
-To co będziesz grała jako pierwsze? Powiedz, żebym mogła przypomnieć sobie tekst.- cały czas wierciła mi tym dziurę w brzuchu.
-The Rolling Stones - Lady Jane.- odpowiedziałam bez emocji.
-Michelle... –spojrzała na mnie znacząco. Wiedziała że tą piosenkę grał mi Izzy.
-Claudia, jest dobrze. Naprawdę chcę to zagrać.- uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-No ok, jakby co to mów. Szybko zmienimy by nikt nie zauważył, że coś jest nie tak.-poklepała mnie po ramieniu i zdjęła wszystkie ciuchy by zostać w samym stroju. Zrobiłam dokładnie to samo po odłożeniu gitary.
-Idę dołączyć do Very i Stevena, zobaczę jaka woda i cię zawołam.-klepnęła mnie jeszcze raz i pobiegła. Widziałam jak Duff wbił w nią wzrok. „Chłopie, jak ciebie łatwo rozszyfrować.” pomyślałam.
Po minucie usłyszałam głos przyjaciółki. Wstałam i skierowałam się ku niej. Gdy byłam w połowie drogi nagle poczułam na mojej talii czyjeś ręce, a po chwili ktoś przerzucił mnie sobie przez ramię. Moją twarz łaskotały bujne czarne loki.
-Postaw mnie wariacie!- darłam się i biłam go rękami po plecach.
-Ani mi się śni maleńka. Wskakujemy do wody!- odpowiedział radośnie i zaczął biec, jeszcze przy tym obrócił się dwa razy wokół własnej osi.
-Odbiło ci?! Slash do cholery postaw mnie, wywalimy się przy pierwszych twoich krokach! – nie mogłam się nie śmiać. Owszem, bałam się bo chłopak już pił, jednak było to tak głupie, że aż zabawne.
-Nie wierzysz we mnie? Będę szedł powoli. – słyszałam jak małe fale obijają się mu o nogi. Nadal się wierciłam, ale chłopak tylko zacieśnił uchwyt na moich nogach. Wszyscy się z nas śmiali, a już najbardziej Adler. Gdyby śmiech mógł powodować zgon, on na pewno by już nie żył. Podniosłam na chwilę głowę i zauważyłam, że rozbawiony McKagan także postanowił do nas dołączyć.
-Hudson, jak mnie nie puścisz to zobaczysz jakie piekło będziesz miał w domu!
-Jak sobie życzysz kochanie.- chłopak podniósł mnie tak, że na wysokości jego oczu był mój brzuch. Po 4 sekundach znajdowałam się już pod wodą. Debil rzucił mnie do niej bez żadnego problemu. Na całe szczęście bardzo dobrze umiałam pływać. Postanowiłam trochę ich wystraszyć. Przez jakiś czas nie wypływałam na powierzchnie. Ktoś pociągnął mnie do góry.
-Michelle! Kurwa odezwij się ja nie chciałem! No mała, odezwij się!- mówił zrozpaczony chłopak, przytulając mnie do swojej klatki piersiowej. Claudia nie reagowała. Wiedziała że udaję, w końcu znała mnie bardzo dobrze.  Obok mnie znalazły się nagle jeszcze dwie inne osoby.
-A jak umarła?- zapytał przerażony Popcorn.
-Popierdoliło cię Adler? Sprawdź czy ma puls.- powiedziała Vera.
-Ale was da się łatwo nabrać. – otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do nich.
-Nigdy tak więcej nie rób! Ja pierdolę.. jak dobrze, że nic się nie tobie nie stało. -mulat przytulił mnie mocno po czym popchnął mnie do wody. Przy okazji sam się do niej wywrócił.
-A to za co?!
-Za karę! Myślałem, że będę musiał pogotowie wzywać.
-Dobra, dobra. Widzisz, jestem cała!- skoczyłam w wodzie tak by się cała ukazać. I to był mój błąd, wielki błąd. Nawet nie zauważyłam jak Steven się podkradł do mnie od tyłu i pociągnął za sznurki od górnej części stroju. Przez wodę oraz wyskok biustonosz spadł, ukazując moje piersi. Saul, ku mojemu zdziwieniu, zrobił się czerwony na twarzy dalej się patrząc, Duff zaczął kaszleć i natychmiast się obrócił (jedyny normalny) a reszta się śmiała.
-Adler, kurwa, ja cię zabije! Claudia, chodź tu i pomóż mi powrotem to zawiązać! Tym razem na supełki!- no co za idiota. Uduszę go. Na całe szczęście nie tylko ja byłam poszkodowana. Vera, która płynęła do nas by mi pomóc także padła ofiarą tej głupiej zabawy. Mój przyjaciel dalej uparcie patrzył się w moją klatę piersiową.
-Ja pierdole, przestań się gapić.-chlapnęłam mu w twarz zażenowana.
-C- co? Aa.. tak racja. Ja.. ja idę na koc. –odwrócił się jak poparzony i odszedł od nas.
-Hahah, no, no. Ładne masz wejścia.-szepnęła mi do ucha Claudia.
-Oj, zamknij się.-odpowiedziałam chichocząc.
-POMOCY! ONA MNIE UDUSI!- krzyczał biedny Steven, którego topiła Vera. I dobrze mu tak, nikt nie kwapił się aby mu pomóc, o co później miał wyrzuty.

Po pół godzinie, doszłyśmy wraz z żoną do reszty ludzi którzy siedzieli już od dawna na kocu i wsłuchiwali się w gitarę Slasha. Chłopak był jeszcze lepszy niż Stradlin. Jego gra była taka hipnotyzująca, po prostu wspaniała. Jednak ja w sercu i tak miałam na pierwszym miejscu mojego dawnego przyjaciela. Ale prawdą było to, że Saul naprawdę kochał to robić. I wychodziło mu to genialnie.
-Mówiłem, że będziesz na mnie patrzeć jak zaczarowana.- powiedział gdy skończył piosenkę. – No okej, teraz ty pokaż co potrafisz. – podał mi gitarę, którą mocno chwyciłam.
-Claudia, pamiętasz już tekst?- zapytałam niepewnie.
-Tak, ale jak się pomylę to proszę się nie śmiać.-powiedziała z grozą w głosie.
-To ty będziesz śpiewać?- zapytał zdziwiony Duff.
-Jak widać.-odparła obojętnie.
Już po chwili rozległy się pierwsze dźwięki piosenki którą tak uwielbiałam. Gdyby nie ona, pewnie nigdy w życiu bym nie usłyszała jak Jeffrey śpiewa oraz nie nauczyłabym się tak grać. No bo przecież na fortach się nie skusił się, chociaż każdy go prosił. Głos Claudii doskonale zgrywał się z muzyką. Nie była ona tak dobra jak Jagger, to było wiadome. Mimo wszystko było w tym coś specjalnego. Boże, jak ten blondyn się na nią patrzył! Claudia chyba to wyczuła, bo raz się pomyliła, a to się rzadko zdarza. Ta cała sytuacja z nimi jest komiczna.

Piosenka się skończyła i wszyscy zaczęli bić nam brawo. Jakie zawstydzające.  Przy Rebel Rebel Bowiego zaczęłam śpiewać razem z nią. Posłałyśmy sobie ten typ uśmiechu, który pojawiał się na naszych twarzach tylko wtedy kiedy miałyśmy sentyment do jakiejś rzeczy. Już dawno nie było tak dobrze.
-Jesteście zajebiste! Nie myślałyście o zespole?- zapytała blondynka.
-Hahaha, to nie dla nas. Robimy to dla rozrywki. – odpowiedziała jej przyjaciółka.
-Dokładnie. I jak Slash? Nie kaleczę twoich uszów?
-Coś ty! Pierwszy raz widzę, by dziewczyna tak dobrze grała na gitarze. Twój kumpel także musi być dobry, skoro ty masz takie umiejętności.
-Tak. Jest wspaniały. - Claudia zauważyła, że mój humor spada dlatego zmieniła szybko temat.
W końcu wybiła północ. Zabraliśmy wszystkie nasze graty i wsiedliśmy do aut. Droga powrotna zajęła nam niecałą godzinę.
-To co, idziemy gdzieś jeszcze? Czy się rozchodzimy i widzimy się jutro?- zapytała blondi.
-Nie wiem. Mi to jest obojętne, możemy iść na chwilę do Roxy by sprawdzić czy Monica przypadkiem gdzieś nie leży zaćpana w kiblu.- odpowiedziałam, zaciągając się papierosem.
-Ja odpadam, jestem padnięty. Wybaczcie, idę do domu. - powiedział wysoki blondyn i pomachał nam na pożegnanie.
-My też się zbieramy. Nie będziemy kolejny raz spać u was.- odpowiedział mulat i puścił mi oko. Wiedział, że tą noc chcę spędzić z Claudią.
-No, to my w trójkę pójdziemy do Roxy, sprawdzimy czy żyje i zbieramy się także do chat. - rozkazała Vera.

Udałyśmy się w kierunku klubu. Stało przed nim pełno ludzi, jednak bez problemów dostałyśmy się do środka. Było cholernie tłoczno. Nigdzie nie widziałyśmy dziewczyny. W końcu postanowiłyśmy się rozdzielić i za 10 minut spotkać się przy barze. Sprawdziłam toalety, połowę parkietu i kilka stolików. Nigdzie jej nie było. Może Claudia z Verą miały więcej szczęścia.
-Michie...-usłyszałam cichy głos za mną. Obróciłam się jak poparzona, jednak nikogo znajomego za mną nie było. Nikogo nie rozpoznawałam. Dziwne. Naprawdę jest już ze mną źle. Nie dość, że ta akcja przed parkiem to teraz halucynacje. Lekarz się kłania i jakieś tabletki. Szybkim krokiem udałam się do baru gdzie czekały dziewczęta.
-I jak, widziałyście ją?- zapytałam z wyczuwalną nutą zdenerwowania w głosie.
-Taa, siedzi przy jednym z stolików z jakimś frajerem. Nie ma co się przejmować, możemy wrócić do domu.- odpowiedziała Veronica która piła drinka. Zauważyłam, że Claudia jest trochę spięta i nerwowa.
-Ej, stało się coś?- zapytałam z niepokojem.
-Co? Nie nic, tylko tak jakoś... Wiesz przejmuje się trochę Monicą. Nic takiego. To co, wracamy?- wstała i pociągnęła nas do wyjścia. Myślę że nie o to jej chodziło, jednak zostawmy na tym że jej uwierzyłam. Droga strasznie się dłużyła, nie wiedzieć czemu. W końcu na klatce schodowej pożegnałyśmy się z Veronicą.
-Idę wziąć prysznic i przyjdę do twojego pokoju.-rzuciłam, na co ona tylko machnęła ręką. Coś było nie tak. Skoro nie chciała mi powiedzieć to musiała mieć jakiś powód. Nie będę naciskać, w końcu kiedyś samo się wyda.

Po szybkiej mojej i jej kąpieli usiadłyśmy na łóżku w piżamie słuchając Led Zeppelin - All of my love.
-Hahaha, pamiętasz pierwszy dzień w liceum? I ten kac, jeszcze jak dotąd nigdy takiego nie miałam jak wtedy.- śmiałam się popijając wino.
-Oj taak... Ja także, to była istna masakra. Łeb mnie napierdalał okropnie, a do tego ta ruda wiewióra jeszcze darła tą swoją niewyparzoną mordę. – jak zawsze szukała pomarańczowych misiów w paczce.
-Fakt, darł się okropnie. Za to Izzy był cicho.
-Michelle... Żałujesz, że on był twoim pierwszym chłopakiem w łóżku?- zapytała nieśmiało. Wiedziała, że każde nieodpowiednie słowo mogło mnie w jakiś sposób zaboleć.
-Nie, nie żałuje. Kochałam go cholernie mocno. Nawet jakoś się cieszę że to był on, a nie jakiś koleś na imprezie. W końcu nie rzucił mnie od razu po tym jak to zrobiliśmy. – odpowiedziałam uśmiechając się łagodnie. Naprawdę pocieszał mnie fakt, że zrobiłam to z osobą którą darzyłam tak ogromnym uczuciem.
-To dobrze. Wiesz, że nigdy nie byłam zadowolona z waszego związku prawda?
-Wiem. Ale co mogłaś poradzić. Teraz już go nie ma.
-Fakt, minęły pieprzone dwa lata. Ja pierdole, jak wiele się wydarzyło. I tak najważniejsze, że jesteśmy razem.- położyłyśmy się przytulone na łóżku.
-No jasne, żonko, siostro i najlepsza przyjaciółko.- uśmiechnęły się i po kilku minutach spałyśmy jak zabite.

9 komentarzy:

  1. świetny rozdział, długi.. genialny ! : ) czekam na dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie najlepszy dotychczas rozdział Michelle, długi i napisany z polotem :). Totalnie zaskoczyło mnie to, że Slash leci na Michie ;D. /Joan

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam wasze opowiadanie od 2 rozdziału czy coś koło tego. Ale nieeee, bardzo mądra Vicky będzie czytać w ukryciu xd
    I nie napisałam żadnego miłego słowa do was.
    A mam ich bardzo dużo do powiedzenia!
    Jesteście niesamowite. Co chwila widzę nowe blogi i nie wszystkie sa dobre. Wręcz powiem inaczej niektóre są do dupy. A wasz jest zupełnie inny! Jest ciekawy, wiciągający i pisany z polotem.
    Jak ja bym chciała tak pisać! Ale cóż, nie wszystkim jest to dane, niektórzy sią grafomanami xd
    Cudowne były wszystkie spotkania Claudii i Duffa. Uwielbiałam jak Jeff i Michelle grali razem na gitarach. (a po cichu dodam, że chociaż nie przepadam za Wiewiórą, tu był całkiem spoko ^^)
    Kurde piękne to jest, nie ma co!
    A ten rozdział Michelle, chyba najlepszy z dotychczasowych.
    Czekam też na to co będzie sie działo dalej!
    Informować mnie nie musicie, juz od dawna was obserwuję!
    No i jesteście u mnie na blogach w polecanych ^^


    Żyrafka pozdrawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty!!!!! Slash i Mich muszą koniecznie być razem i tak zajebiście do sb pasują no i niech Claudia się z Duffem pogodzi :) No i pomysł z plażą genialny! Uwielbiam to opowiadanie :D Nie mogę doczekać się nowego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział, jednak Michie nie ma być ze Slashem! Ona ma być z Axlem ! Uwielbiam jak piszecie i zgadzam się z tym że jest to jak na razie najlepszy rozdział Michelle. Chyba wgl najlepszy rozdział! Czekam na kolejne oraz na Rose i Stradlina ! -Domi

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękujemy za wszystkie miłe komentarze! Naprawdę to doceniamy i one tylko mobilizują nas do dalszego pisania. :----)) /Claudia

    OdpowiedzUsuń
  7. wasz blog jest zdecydowanie najzajebistrzym blogiem pod słońcem... wyszłam na niego przez przypadek, a wyszło tak że całą noc go czytałam :) piszecie świetnie i bardzo ciekawie. Czekam aż pojawią sie Axl i Izzy xD

    ~niezdecydowana na żaden nick

    OdpowiedzUsuń
  8. czarna-mamba666921 marca 2013 07:51

    Cześć! Wasz blog rozpierdala system xD Najlepszy jaki czytałam... baaaaardzo wciąga xD

    Chciałbym się zareklamować, bo dopiero zaczynam i chciałabym, żeby ktoś zajrzał i przeczytał moje wypociny http://zycie-bez-zasad.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Boski rozdział! Zaraz się zabieram do następnego! Mam nadzieję że już niedługo Axl z Izzym się pojawią. Wasze opowiadania naprawdę wciągają. Na pewnie nie tylko ja się cieszę że zdecydowałyście się to pisać. : )

    OdpowiedzUsuń